Poranny wysiłek fizyczny jest zalecany przez wielu specjalistów. Ja niestety należę do tych osób, dla których rano każde dodatkowe 5 minut snu jest zbawieniem. Nie wiem jak Wy ale ja nie jestem w stanie zmobilizować się do porannego biegania, dlatego sporty uprawiam wieczorem jak już powoli zachodzi słońce - około godziny 20. Postanowiłam jednak zagłębić się w zalety porannej aktywności fizycznej i podzielić się nimi z Wami.
Zalety porannego biegania
- przyspiesza nasz metabolizm, dzięki czemu przez cały dzień wszystko co zjemy jest spalane szybciej;
- pomaga ustabilizować nasz rytm dnia;
- zwiększa wydolność mózgu;
- chroni nas przed żylakami i zatrzymaniem wody w organizmie;
- poprawia naszą koncentrację i spostrzegawczość;
- rozbudza lepiej niż kawa.
Poranne bieganie wspomaga spalanie tłuszczu
I tu nie ukrywam, że mam problem. Odnoszę wrażenie, że środowisko biegaczy dzieli się na dwie grupy:
Zwolennicy biegania rano na czczo:
W niektórych serwisach specjalistycznych czytamy, że poranne bieganie przyśpiesza spalanie tłuszczu i spokojnie można biegać "na kolacji" czyli czerpać siłę z wieczornych węglowodanów. Dzieje się tak ponieważ organizm człowieka czerpie energię z dwóch źródeł: glikogenu, który jest magazynowany w mięśniach i wątrobie oraz tłuszczu. Ponieważ glikogen szybciej rozkłada się na cukry proste, czyli glukozę, to organizm szybciej czerpie z niego energię niż z zapasów tłuszczyku. Zapas glikogenu w organizmie jest znacznie większy w ciągu dnia niż zaraz po przebudzeniu, ponieważ w nocy wykorzystywany jest do wytworzenia energii, która regeneruje nasz organizm. Zgodnie z tą teorią rano szybciej spalamy energię, która pochodzi z tkanki tłuszczowej.
Przeciwnicy porannego biegania na czczo:
Do przeciwników porannego biegania należy Ewa Witek-Piotrowska, fizjoterapeutka i biegaczka, która w wywiadzie dla gazeta.pl, krytykuje pomysł porannego biegania, szczególnie na czczo.
Organizm zaczyna spalać tłuszcz po 45 minutach od rozpoczęcia treningu, wcześniej czerpie energię ze wspomnianego glikogenu, który znajduje się w mięśniach i wątrobie. By móc spalać kwasy tłuszczowe potrzebujemy węglowodanów, które działają jak katalizator. Decydując się na bieganie na czczo zużywasz jedynie swój organizm, a przecież biegasz po to by go budować - taki trening nie ma sensu, a cały nasz plan treningowy legnie w gruzach.
Pani Ewa zaleca zjeść lekkie śniadanie (jogurt, banan, musli) jedną lub dwie godziny przed treningiem.
Po zapoznaniu się z wszystkimi informacjami jestem skłonna zapisać się do grupy przeciwników porannego biegania na czczo.
Nie ma co ukrywać, że w tygodniu poranne bieganie, poprzedzone śniadaniem, nie ma sensu, a raczej jest niewykonalne. Musiałabym wstawać o 5 rano, jeść śniadanie, czekać godzinę do 6 (i co mam wówczas robić?), biegać 30 minut, umyć się wyszykować, by o 7:20 wyjść z domu do pracy. Uważam, że dla osoby aktywnej zawodowo opcja porannego biegania możliwa jest jedynie w weekendy.
Ciekawi mnie co Wy o tym sądzicie, czy macie podobne dylematy?